O mnie/About me

Moje zdjęcie
Kraków i reszta świata, Poland
Jestem facetem który na codzień pracuje "pod krawatem" odpoczywam w kuchni bawiąc się smakami i "konstrukcją" potraw. Kochałem gotować dla moich dzieci ale nie poddaję się i kontynuuję to co lubię ... dawać radość z jedzenia. Trzymam się w kuchni rzeczy prostych, banalnych ale nie zawsze znanych bo uważam tylko z takich można stworzyć prawdziwe kulinarne dzieła.

środa, 24 listopada 2010

Szynka wieprzowa i wędzona zarazem

Tak się składa że lubię gotować - znajomi to wiedzą.
Mało kto jednak wie że jako dziecko brałem udział w tzw. "świniobiciu". Mieszkańcy obecnego województwa podkarpackiego wiedzą o czym mówię bo niemal w każdym domu uprawiano proceder produkcji własnych wyrobów z wieprzowiny; od kiełbasy wiejskiej poczynając na salcesonie skończywszy.
Oszczę co wrażliwszym opisu procesu sprzed rozbioru półtuszy jednak co potem się dzieje z mięskiem wieprzowym postaram się opisać w kilku następnych postach.

Kilkanaście dni temu "popełniłem" 120 kilogramową świnkę, zrobiwszy trochę kiełbasy, pasztetu, i innych wyrobów. Zamarynowałem jednak całą tylną łapkę i postanowiłem przyrządzić soczysty udziec, szyneczkę w otulinie naturalnego tłuszczyku.

zanim zamarynowałem wyglądało to to tak:



na marynatę wziąłem:

6 litrów przegotowanej ostudzonej wody,
25 listków laurowych - koniecznie całych,
opakowanie ziela angielskiego
pół szklanki soli peklowej
opakowanie ziarenek kolendry
opakowanie pieprzu ziarnistego

Trzymałem "nóżkę" to w dużym garnku w lodówce (lodówka taka specjalna z demobilu ale czyściutka wewnątrz) w temperaturze 5stopni przez 5 dni. Potem kupiłem nastrzykiwarkę i wprowadziłem zalewę w której szynka się pekluje w okolice kości, tak aby cała marynata dotarła do wnętrza.
Tu chcę dodać że świnka była własnego chowu, zdrowo karmiona (otrębami zbożowymi), delikatne mięsko, ubój bez stresu - słowo daję byłem przy tym :)
Raz dziennie trzeba taką łapkę masować, poruszać w marynacie. Bez przesady zajmuje to góra 5 minut.
Całe marynowanie zajmuje ok. 7-9 dni. Potem szyneczka wędruje do wędzarni.
Tak wygląda moja wędzarnia - zimne i ciepłe palenisko, piec chlebowy, olchowe drewno jak źródło dymu - "specialite de la maison"
Jak trzeba to namiary na zduna który ją wybudował podam - projekt jest mojego autorstwa, dla zainteresowanych dokumentacja z budowy "for free"



Potem już tylko trzeba pilnować temperatury, wilgotności, doglądać macać, sprawdzać czy nie za gorąco mięsku. Generalnie trzeba trzymać temperaturę ok 40-50 stopni i czekać - 2 dni !!!!

a Po dwóch dniach szyneczka wygląda tak :



No tak , zgoda szynka spadła z haka w trakcie wędzenia co nie jest powodem do dumy, niemniej zauważyłem to w porę i zadbałem by obcowała z ciepłym dymem. Wygląd na zdjęciu może nie powala ale.....

... na talerzu wygląda tak:



mięsko jest soczyste, miękkie, pachnące, tłuszczyk i skórka zrobiły robotę.

Pozdrawiam :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Archiwum bloga

Obserwatorzy