O mnie/About me

Moje zdjęcie
Kraków i reszta świata, Poland
Jestem facetem który na codzień pracuje "pod krawatem" odpoczywam w kuchni bawiąc się smakami i "konstrukcją" potraw. Kochałem gotować dla moich dzieci ale nie poddaję się i kontynuuję to co lubię ... dawać radość z jedzenia. Trzymam się w kuchni rzeczy prostych, banalnych ale nie zawsze znanych bo uważam tylko z takich można stworzyć prawdziwe kulinarne dzieła.

piątek, 7 grudnia 2012

Przegrzebki z grilla


Prawdziwy rarytas do przygotowania w 5 minut.
Podaję za wikipedią :):
Przegrzebek zwyczajny, przegrzebek wielki (Pecten maximus) – jadalny gatunek małża nitkoskrzelnego z rodziny przegrzebkowatych (Pectinidae). Wysoko ceniony pod względem kulinarnym (mięso zawiera wiele żelaza), zaliczany do owoców morza. Od lat 50. XX wieku w niektórych krajach (m.in. Hiszpania, Francja, Wielka Brytania i Irlandia) ma duże znaczenie ekonomiczne.
Występuje w północno-wschodnim Atlantyku – od północnej Norwegii, wzdłuż wybrzeży Europy po Afrykę Północną. Blisko spokrewniony z nim P. jacobaeus, z którym jest często utożsamiany, żyje w Morzu Śródziemnym i w Adriatyku.
Żyje w piaszczystym, żwirowym lub mulistym dnie na różnych głębokościach – od wód bardzo płytkich po głębokie do 250 m.
Osiąga przeciętnie 10–15 cm długości, ale spotykane są osobniki o długości około 20 cm. Górna (lewa) połówka muszli jest płaska, zwykle czerwonawo-brązowa, a górna (lewa) wypukła i jasnokremowa lub brązowa. Pecten maximus odżywia się filtrując wodę. Jest hermafrodytą. Larwy planktoniczne.
Innymi słowy jest to "owoc morza" nazywane również małżą Św. Jakuba. Danie niezwykle proste w przygotowaniu i wykwintne jednocześnie.
Przegrzebki dość trudno dostać, ja moje kupiłem baz muszli w supermarkecie Auchan. Cena ? … no cóż delicje kosztują J
Moje przegrzebki posoliłem popieprzyłem i smażyłem na oliwie po 1 minucie z każdej ze stron. Skropiłem sokiem z limonki i podałem na grillowanej cukinii. Do smaku podałem sos sojowy ciemny.






czwartek, 6 grudnia 2012

Terrina z wędzonego węgorza z musem z łososia

Przygotowanie tej potrawy jest bardzo proste jednak potrzebne są półprodukty przygotowane wcześniej np. wędzony węgorz. Takowego przygotowuję samodzielnie tym razem korzystam jednak z gotowego pół produktu a przepis pochodzi z warsztatów Akademii Makro

Krok 1szy:
30g wędzonego węgorza filetujemy w taki sposób by powstały cienkie plasterki a`la suhi

Krok 2 Przygotowanie farszu z łososia:
- filet z łososia 40 dkg
- 1 jajko
- śmietanka słodka 36%\
- bułka tarta (do zagęszczenia masy)
- przyprawy

Łososia miksujemy na gładką masę w malakserze, doprawiamy do smaku (sól, pieprz i co tam kto chce). Jeśli masa jest zbyt luźna to dodajemy bułkę tartą naprawdę drobno zmieloną. Ja bym raczej dodał żelatyny do zagęszczenia, bardziej niż bułki ale to kwestia wyboru.

Na folii spożywczej układamy płatki węgorza ( w rządku ja żołnierze :) :) )a na nich przygotowaną masę z łososia i przypraw.  Płatki z węgorza powinny stanowić podłoże dla masy tak aby po nałożeniu i zrolowaniu masy otulały masę łososiową. Całość zawijamy w folię w taki sposób aby utworzyć rulon z tego co a stole. W ramach warsztatów dodaliśmy do dekoracji kapary, można spróbować z orzechami lub suszonymi pomidorami, które układamy na masie łososiowej przed zawinięciem. W przypadku tego przygotowania użyliśmy foremki metalowej specjalnie dla tego typu dania. Jest to rodzaj wąskiej rynienki o kształcie litery "V" lub pół okrągłej" ale można to zrobić również bez użycia foremki zawijając plasterki węgorza i nałożonej na nią masę łososiową w folię aluminiową. Folię (spożywczą i aluminiową) należy nakłuć wykałaczką w kilku miejscach żeby para mogła odejść z wnętrza.

Całość zawiniętą w folie lub w foremce wkładamy do piekarnika (pieca) w temp. 175 stopni przez 30 min. Osobiście uważam że 20 min. wystarczy. Po tym czasie trzeba całość umieścić w lodówce do schłodzenia. Podawać należy mocno schłodzone :)
przy okazji ... przepis podany w materiałach makro jest trochę inny :) ja pisze jak to robiliśmy + moje sugestie. Zróbcie spróbujcie "czy warto czy nie warto aby taki łosoś zagości" u Was :)


środa, 5 grudnia 2012

Rendang - czyli gulasz po malezyjsku


Przepis poznałem dzięki spotkaniu wspaniałych ludzi z którym los mnie złączył podczas realizacji programu Masterchef - pierwszej polskiej edycji kulinarnego reality show.

Inspiracją poniższego przepisu była realizacja tego dania w wykonaniu Marty Gruszczyńskiej.
Właściwie skopiowałem jej przepis, zmniejszając jedynie składniki o połowę. Zastosowałem wołowinę "pieczeniową" czyli suchą w swojej konsystencji dlatego danie wyszło inaczej niż w przepisie Marty. Ważną wskazówką techniczną w wykonywaniu dania była podpowiedź Dąbrówki, która zwróciła mi uwagę na oczywistą rzecz jaką jest duszenie wołowiny. Proces duszenie trwał w moim przypadku 3 godziny a powinien robić to 2,5 godziny po czym odkryć garnek i zredukować pły niemal do zera. Wtedy mięso było by miękkie ni nie rozpadło by się a płyn by odparował.
W efekcie końcowym danie okazało się bardzo smaczne, aromatyczne, o bardzo bogatym bukiecie zapachów. Samo przygotowanie to fajna przygoda bo zapach mleka kokosowego, i przypraw rozchodzący się po domu po prostu zniewala.
Przygotowując się do przygotowania tej potrawy wzorowałem się również analizując różne blogi na temat tego dania. Ma długa listę składników ale nie jest trudne w przygotowaniu. Dowiedziałem się zatem że:
Rendang to danie pochodzące z zachodniej części Sumatry zamieszkiwanej przez ludność Minangkabau. Połowa populacji tej grupy etnicznej żyje w rozproszeniu, wielu z nich mieszka w Malezji i to właśnie malezyjska odmiana potrawy jest znana w świecie. Rendang nie jest curry, mało w tej potrawie sosu, jest to właściwie sposób marynowania mięsa. Wiadomo, że w tamtym klimacie szybko trzeba coś z mięsem zrobić, jeśli nie ma się zamiaru zjeść całego ubitego zwierza na raz.
źródło: http://galangal.blox.pl/2011/02/Wolowina-Rendang.html

Jeszcze nie wiem jak smakuje ta potrwa "za kilka dni" sądzę jednak że będzie po prostu lepsza, bo smaki się łączą i uzupełniają nawzajem.

Podaję poniżej przepis Marty Gruszczyńskiej: http://kraina-szczesliwosci.blogspot.com/, warto jednak poeksperymentować i skorzystać np. z przepisu na blogu: http://galangal.blox.pl/2011/02/Wolowina-Rendang.html.

Gorąco zachęcam do spróbowania tego przepisu:

Pasta przyprawowa:
4 małe szalotki, grubo pokrojone
2 łodyżki trawy cytrynowej, drobno pokrojonej
1 papryczka chilli (albo 2, zależy jak ostre ma być)
3 ząbki czosnku, drobno posiekane
1,5 łyżki oleju
2 łyżeczki mielonej kolendry
2 łyżeczki mielonego kminu
1/2 łyżeczki ziaren kopru włoskiego
1/2 łyżeczki mielonego imbiru
1/4 łyżeczki mielonych goździków

Szalotki, trawę cytrynową, chilli, czosnek rozdrobnić w malakserze. Dodać olej i przyprawy, wymieszać.

Rendang:
3 łyżki oleju
1,2 kg karkówki/łopatki wołowej/policzków (ja najbardziej lubię wersję z policzkami, mniam) - pokrojone w dość dużą kostkę
1 laska cynamonu (albo 1 łyżeczka mielonego cynamonu)
400 ml mleczka kokosowego
250 ml wody
1,5 łyżki soku z cytryny
1 łyżka cukru brązowego/trzcinowego
30 g wiórków kokosowych
1 łyżeczka koncentratu pomidorowego
sól do smaku (około 1-1,5 łyżeczki)

W rondlu rozgrzać olej. Wrzucić pastę przyprawową i podsmażać przez około 1 minutę, aż zapach będzie intensywny. Dodać cynamon i wołowinę. Podsmażać 3-5 minut, aż mięso ładnie się zarumieni. Dodać mleko kokosowe, wodę i sok z cytryny. Zagotować. Dodać cukier, wiórki koksowe i koncentrat pomidorowy. Zmniejszyć ogień i dusić na małym ogniu przez 2-3h, aż mięso będzie miękkie. Posolić do smaku. Podawać posypane szczypiorkiem, z ryżem albo innymi dodatkami, np. gnocchi.

Dyniowe gnocchi:
1 kg obranej i wypestkowanej dyni
2 łyżki oliwy
175 g semoliny
125 g mąki pszennej
1 jajko
30 g startego parmezanu
50 g masła
szczypta gałki muszkatołowej
sól i pieprz do smaku

Dynię ułożyć na blaszce, skropić oliwą i wstawić do piekarnika nagrzanego do 200C. Piec przez około 25 minut, aż dynia zmięknie. Wystudzić i zmiksować blenderem na gładką masę*. Do zmiksowanej dyni dodać resztę składników, mąkę i semolinę dosypując stopniowo. Wyrobić gładkie ciasto, przypominające to na kopytka. Ciasto może się lekko lepić, ale starajcie się dosypywać tak mało mąki jak to możliwe - dzięki temu gnocchi będą delikatne. Uformować cienki wałeczek, obtoczyć go w mące i podzielić nożem na niewielkie części. Gnocchi wrzucać do osolonego wrzątku i gotować około 2-3 minut, aż wypłyną na powierzchnię. Gnocchi świetnie smakują także następnego dnia, odsmażone na masełku.

a tak to wyszło na talerzu



Archiwum bloga

Obserwatorzy