O mnie/About me

Moje zdjęcie
Kraków i reszta świata, Poland
Jestem facetem który na codzień pracuje "pod krawatem" odpoczywam w kuchni bawiąc się smakami i "konstrukcją" potraw. Kochałem gotować dla moich dzieci ale nie poddaję się i kontynuuję to co lubię ... dawać radość z jedzenia. Trzymam się w kuchni rzeczy prostych, banalnych ale nie zawsze znanych bo uważam tylko z takich można stworzyć prawdziwe kulinarne dzieła.

środa, 5 grudnia 2012

Rendang - czyli gulasz po malezyjsku


Przepis poznałem dzięki spotkaniu wspaniałych ludzi z którym los mnie złączył podczas realizacji programu Masterchef - pierwszej polskiej edycji kulinarnego reality show.

Inspiracją poniższego przepisu była realizacja tego dania w wykonaniu Marty Gruszczyńskiej.
Właściwie skopiowałem jej przepis, zmniejszając jedynie składniki o połowę. Zastosowałem wołowinę "pieczeniową" czyli suchą w swojej konsystencji dlatego danie wyszło inaczej niż w przepisie Marty. Ważną wskazówką techniczną w wykonywaniu dania była podpowiedź Dąbrówki, która zwróciła mi uwagę na oczywistą rzecz jaką jest duszenie wołowiny. Proces duszenie trwał w moim przypadku 3 godziny a powinien robić to 2,5 godziny po czym odkryć garnek i zredukować pły niemal do zera. Wtedy mięso było by miękkie ni nie rozpadło by się a płyn by odparował.
W efekcie końcowym danie okazało się bardzo smaczne, aromatyczne, o bardzo bogatym bukiecie zapachów. Samo przygotowanie to fajna przygoda bo zapach mleka kokosowego, i przypraw rozchodzący się po domu po prostu zniewala.
Przygotowując się do przygotowania tej potrawy wzorowałem się również analizując różne blogi na temat tego dania. Ma długa listę składników ale nie jest trudne w przygotowaniu. Dowiedziałem się zatem że:
Rendang to danie pochodzące z zachodniej części Sumatry zamieszkiwanej przez ludność Minangkabau. Połowa populacji tej grupy etnicznej żyje w rozproszeniu, wielu z nich mieszka w Malezji i to właśnie malezyjska odmiana potrawy jest znana w świecie. Rendang nie jest curry, mało w tej potrawie sosu, jest to właściwie sposób marynowania mięsa. Wiadomo, że w tamtym klimacie szybko trzeba coś z mięsem zrobić, jeśli nie ma się zamiaru zjeść całego ubitego zwierza na raz.
źródło: http://galangal.blox.pl/2011/02/Wolowina-Rendang.html

Jeszcze nie wiem jak smakuje ta potrwa "za kilka dni" sądzę jednak że będzie po prostu lepsza, bo smaki się łączą i uzupełniają nawzajem.

Podaję poniżej przepis Marty Gruszczyńskiej: http://kraina-szczesliwosci.blogspot.com/, warto jednak poeksperymentować i skorzystać np. z przepisu na blogu: http://galangal.blox.pl/2011/02/Wolowina-Rendang.html.

Gorąco zachęcam do spróbowania tego przepisu:

Pasta przyprawowa:
4 małe szalotki, grubo pokrojone
2 łodyżki trawy cytrynowej, drobno pokrojonej
1 papryczka chilli (albo 2, zależy jak ostre ma być)
3 ząbki czosnku, drobno posiekane
1,5 łyżki oleju
2 łyżeczki mielonej kolendry
2 łyżeczki mielonego kminu
1/2 łyżeczki ziaren kopru włoskiego
1/2 łyżeczki mielonego imbiru
1/4 łyżeczki mielonych goździków

Szalotki, trawę cytrynową, chilli, czosnek rozdrobnić w malakserze. Dodać olej i przyprawy, wymieszać.

Rendang:
3 łyżki oleju
1,2 kg karkówki/łopatki wołowej/policzków (ja najbardziej lubię wersję z policzkami, mniam) - pokrojone w dość dużą kostkę
1 laska cynamonu (albo 1 łyżeczka mielonego cynamonu)
400 ml mleczka kokosowego
250 ml wody
1,5 łyżki soku z cytryny
1 łyżka cukru brązowego/trzcinowego
30 g wiórków kokosowych
1 łyżeczka koncentratu pomidorowego
sól do smaku (około 1-1,5 łyżeczki)

W rondlu rozgrzać olej. Wrzucić pastę przyprawową i podsmażać przez około 1 minutę, aż zapach będzie intensywny. Dodać cynamon i wołowinę. Podsmażać 3-5 minut, aż mięso ładnie się zarumieni. Dodać mleko kokosowe, wodę i sok z cytryny. Zagotować. Dodać cukier, wiórki koksowe i koncentrat pomidorowy. Zmniejszyć ogień i dusić na małym ogniu przez 2-3h, aż mięso będzie miękkie. Posolić do smaku. Podawać posypane szczypiorkiem, z ryżem albo innymi dodatkami, np. gnocchi.

Dyniowe gnocchi:
1 kg obranej i wypestkowanej dyni
2 łyżki oliwy
175 g semoliny
125 g mąki pszennej
1 jajko
30 g startego parmezanu
50 g masła
szczypta gałki muszkatołowej
sól i pieprz do smaku

Dynię ułożyć na blaszce, skropić oliwą i wstawić do piekarnika nagrzanego do 200C. Piec przez około 25 minut, aż dynia zmięknie. Wystudzić i zmiksować blenderem na gładką masę*. Do zmiksowanej dyni dodać resztę składników, mąkę i semolinę dosypując stopniowo. Wyrobić gładkie ciasto, przypominające to na kopytka. Ciasto może się lekko lepić, ale starajcie się dosypywać tak mało mąki jak to możliwe - dzięki temu gnocchi będą delikatne. Uformować cienki wałeczek, obtoczyć go w mące i podzielić nożem na niewielkie części. Gnocchi wrzucać do osolonego wrzątku i gotować około 2-3 minut, aż wypłyną na powierzchnię. Gnocchi świetnie smakują także następnego dnia, odsmażone na masełku.

a tak to wyszło na talerzu



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Archiwum bloga

Obserwatorzy