Przepis
poznałem dzięki spotkaniu wspaniałych ludzi z którym los mnie złączył podczas
realizacji programu Masterchef - pierwszej polskiej edycji kulinarnego reality
show.
Inspiracją
poniższego przepisu była realizacja tego dania w wykonaniu Marty
Gruszczyńskiej.
Właściwie
skopiowałem jej przepis, zmniejszając jedynie składniki o połowę. Zastosowałem
wołowinę "pieczeniową" czyli suchą w swojej konsystencji dlatego
danie wyszło inaczej niż w przepisie Marty. Ważną wskazówką techniczną w
wykonywaniu dania była podpowiedź Dąbrówki, która zwróciła mi uwagę na
oczywistą rzecz jaką jest duszenie wołowiny. Proces duszenie trwał w moim
przypadku 3 godziny a powinien robić to 2,5 godziny po czym odkryć garnek i
zredukować pły niemal do zera. Wtedy mięso było by miękkie ni nie rozpadło by
się a płyn by odparował.
W efekcie
końcowym danie okazało się bardzo smaczne, aromatyczne, o bardzo bogatym
bukiecie zapachów. Samo przygotowanie to fajna przygoda bo zapach mleka
kokosowego, i przypraw rozchodzący się po domu po prostu zniewala.
Przygotowując
się do przygotowania tej potrawy wzorowałem się również analizując różne blogi
na temat tego dania. Ma długa listę składników ale nie jest trudne w
przygotowaniu. Dowiedziałem się zatem że:
Rendang to
danie pochodzące z zachodniej części Sumatry zamieszkiwanej przez ludność
Minangkabau. Połowa populacji tej grupy etnicznej żyje w rozproszeniu, wielu z
nich mieszka w Malezji i to właśnie malezyjska odmiana potrawy jest znana w
świecie. Rendang nie jest curry, mało w tej potrawie sosu, jest to właściwie
sposób marynowania mięsa. Wiadomo, że w tamtym klimacie szybko trzeba coś z
mięsem zrobić, jeśli nie ma się zamiaru zjeść całego ubitego zwierza na raz.
źródło:
http://galangal.blox.pl/2011/02/Wolowina-Rendang.html
Jeszcze nie
wiem jak smakuje ta potrwa "za kilka dni" sądzę jednak że będzie po
prostu lepsza, bo smaki się łączą i uzupełniają nawzajem.
Podaję
poniżej przepis Marty Gruszczyńskiej:
http://kraina-szczesliwosci.blogspot.com/, warto jednak poeksperymentować i
skorzystać np. z przepisu na blogu:
http://galangal.blox.pl/2011/02/Wolowina-Rendang.html.
Gorąco
zachęcam do spróbowania tego przepisu:
Pasta przyprawowa:
4 małe szalotki, grubo pokrojone
2 łodyżki trawy cytrynowej, drobno pokrojonej
1 papryczka chilli (albo 2, zależy jak ostre ma być)
3 ząbki czosnku, drobno posiekane
1,5 łyżki oleju
2 łyżeczki mielonej kolendry
2 łyżeczki mielonego kminu
1/2 łyżeczki ziaren kopru włoskiego
1/2 łyżeczki mielonego imbiru
1/4 łyżeczki mielonych goździków
Szalotki, trawę cytrynową, chilli, czosnek rozdrobnić
w malakserze. Dodać olej i przyprawy, wymieszać.
Rendang:
3 łyżki oleju
1,2 kg karkówki/łopatki wołowej/policzków (ja
najbardziej lubię wersję z policzkami, mniam) - pokrojone w dość dużą kostkę
1 laska cynamonu (albo 1 łyżeczka mielonego cynamonu)
400 ml mleczka kokosowego
250 ml wody
1,5 łyżki soku z cytryny
1 łyżka cukru brązowego/trzcinowego
30 g wiórków kokosowych
1 łyżeczka koncentratu pomidorowego
sól do smaku (około 1-1,5 łyżeczki)
W rondlu rozgrzać olej. Wrzucić pastę przyprawową i
podsmażać przez około 1 minutę, aż zapach będzie intensywny. Dodać cynamon i
wołowinę. Podsmażać 3-5 minut, aż mięso ładnie się zarumieni. Dodać mleko
kokosowe, wodę i sok z cytryny. Zagotować. Dodać cukier, wiórki koksowe i
koncentrat pomidorowy. Zmniejszyć ogień i dusić na małym ogniu przez 2-3h, aż
mięso będzie miękkie. Posolić do smaku. Podawać posypane szczypiorkiem, z ryżem
albo innymi dodatkami, np. gnocchi.
Dyniowe gnocchi:
1 kg obranej i wypestkowanej dyni
2 łyżki oliwy
175 g semoliny
125 g mąki pszennej
1 jajko
30 g startego parmezanu
50 g masła
szczypta gałki muszkatołowej
sól i pieprz do smaku
Dynię ułożyć
na blaszce, skropić oliwą i wstawić do piekarnika nagrzanego do 200C. Piec
przez około 25 minut, aż dynia zmięknie. Wystudzić i zmiksować blenderem na
gładką masę*. Do zmiksowanej dyni dodać resztę składników, mąkę i semolinę
dosypując stopniowo. Wyrobić gładkie ciasto, przypominające to na kopytka.
Ciasto może się lekko lepić, ale starajcie się dosypywać tak mało mąki jak to
możliwe - dzięki temu gnocchi będą delikatne. Uformować cienki wałeczek,
obtoczyć go w mące i podzielić nożem na niewielkie części. Gnocchi wrzucać do
osolonego wrzątku i gotować około 2-3 minut, aż wypłyną na powierzchnię.
Gnocchi świetnie smakują także następnego dnia, odsmażone na masełku.
a tak to wyszło na talerzu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz